Jak pijany zając w kapuście
Policjanci na miejscu byli już po chwili, obezwładnili włamywacza i zatrzymali w areszcie.
Jeszcze przed szóstą w miniony poniedziałek właściciela jednej z chodzieskich restauracji zbudził dźwięk alarmu. Ostrożnie podjechał pod lokal i zauważył, że ktoś jest w środku. Wyrwana krata z okna na zapleczu świadczyła o tym, że dokonano włamania. Wezwani na miejsce policjanci byli już po chwili. Złodziej był tak zajęty rozbijaniem automatów do gier, że dopiero po chwili zorientował się co się dzieje i próbował uciekać drzwiami od zaplecza. Od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie, obezwładnionego, nieco pijanego sprawcę zatrzymano w policyjnym areszcie. Okazało się, ze w skarpecie i kieszeniach schował już część skradzionych pieniędzy i uszykował sobie do wyniesienia małe co nieco. Dokładnie sprawę wyjaśniają kryminalni. Nie młody już mężczyzna jest znany miejscowym stróżom prawa. Jedno jest pewne kara go nie ominie, za kradzież z włamaniem grozi mu od roku do 10 lat więzienia.
Zwracamy przy tej okazji uwagę na właściwą postawę restauratora, który sam nie ryzykował, lecz zatrzymanie pozostawił fachowcom, bo przecież licho nie śpi.